8 sierpnia 2018

„Metro” i „Futu.re” jako możliwy obraz przyszłości

Dmitry Glukhovsky w swoich fantastycznych powieściach zabiera nas do obrazu przyszłości jaki może spotkać nasz świat.


W pierwszym wariancie ludzkość musi ukrywać się w podziemiach wskutek wojny atomowej. W drugim ludziom udaje się pokonać śmierć.

Metro 2033, 2034, 2035

Obrazem wojny atomowej straszono nas w wielu filmach. W trylogii „Metro” powierzchnia planety zostaje skażona. Akcja toczy się 20 lat po wojnie w moskiewskim metrze, gdzie część ludzi skryła się przed atakiem atomowym. Nie wiemy ile ludzi ocalało, ani czy gdzieś poza podziemiami metra żyją inni przedstawiciele rasy ludzkiej. Poziom radiacji na powierzchni jest za duży dla powrotu ludzkości na zewnątrz. Poza śmiertelnym promieniowaniem czyhają jeszcze inne niebezpieczeństwa w postaci mutantów.


Głównym bohaterem „Metro 2033” jest młody chłopak - Artem. Żyje on na stacji WOGN, która jest położona na północnym skraju sieci moskiewskiego metra. Pewnego dnia pojawia się nowe zagrożenie. Czarni - inteligentne formy żyjące na powierzchni tuż przy WOGNie. Do sprawdzenia tego zjawiska zostaje ściągnięty Hunter, który jest stalkerem i członkiem Zakonu. Niestety jego misja nie udaje się, a Artem musi ruszyć w głąb metra, aby ratować swoją stacje. Zagrożenie jest tak wielkie, że może zagrażać całej ludzkości zgromadzonej w metrze.


W „Metro 2034” spotykamy już innych bohaterów. Poza powracającym do życia tajemniczym Hunterem. Tym razem niebezpieczeństwo czai się wewnątrz metra. Na Sewastopolskiej ludzie odpychają ataki mutantów. Niespodziewanie dochodzi do przerwania dostawy amunicji i innych zasobów z Hanzy. Jedna ze stacji leżących w tej nitce odcina się od świata. Okazuje się, że ludzkości zagraża epidemia, którą należy powstrzymać w zarodku.


W „Metro 2035” wracamy do Artema, który próbuje nawiązać kontakt z innymi pozostałymi przy życiu zbiorowiskami ludzi w innych częściach Rosji. Niestety w odpowiedź dostaje tylko ciszę. Wiele osób ma go za szaleńca, a on sam chce odkupić winy sprzed dwóch lat. Wyrusza ponownie w głąb metra, aby skontaktować się z inną osobą, której udało się nawiązać kontakt z innymi miejscami na ziemi. Artem z każdym krokiem odkrywa wielką tajemnicę metra.

Z całej trylogii osobiście najbardziej podobała mi się część pierwsza, w której wraz z bohaterem poznawaliśmy metro i zagrożenie czyhające na ludzi. Poznaliśmy także systemy działające na różnych nitkach metra, które były oczywiście odwzorowane na prawdziwym świecie. Wraz z tempem rozgrywania akcji przyspieszyło tempo czytania, aż nie chciało się odrywać od książki. Końcówka tak mocno wbija w podłogę, że po wszystkim trudno się podnieść. Czytanie kilku ostatnich rozdziałów zakończyłem o 4 nad ranem, bo nie sposób było porzucić książki w takim momencie.

Druga część to słabsza „kopia” pierwszej książki. Oczywiście akcja też jest tu dość dynamiczna, ale czuć trochę brak Artema. Zakończenie w sumie sugeruje powstanie kolejnej części zamykającej wydarzenia z tej książki.

Ostatnia część „Metra” jest bardzo mocna. Mamy w niej sporo porównań do obecnej Rosji. Możemy poznać cały system rosyjskiego zarządzania „od środka”. Dla wielu osób ostatnia część trylogii jest najlepsza, ale dla mnie wciąż pierwsza część jest najlepsza. Kwestia gustu.

Moje oceny:
Metro 2033: 9,5/10
Metro 2034: 7,5/10
Metro 2035: 8,5/10

„Futu.re”

Czytając samą zapowiedź książki „Futu.re” przypomniałem sobie czasy gimnazjum i pewną lekcję biologii. Nauczyciel opowiadał o łańcuchu DNA, przy którym wspominał o możliwym dokonaniu odkrycia nieśmiertelności. Po odpowiednim „zakodowaniu” DNA ludzie staliby się odporni na choroby oraz starzenie. I to właśnie dzieje się w tej książce. Mamy przyszłość, w której ludzie są nieśmiertelni. Coś pięknego, prawda? Jednak tak do końca nie jest. Akcja książki rozgrywa się jakieś 200 lat po złamaniu kodu DNA. Spadek umieralności powoduje problemy przeludnienia oraz wyczerpania zasobów. W miejscu wielu pięknych krain powstają olbrzymie wieżowce mogące pomieścić ludzi. Skutkiem przeludnienia jest zakaz rozmnażania się. Co prawda można mieć dziecko, ale wiąże się to z prawem wyboru. Jedno z rodziców musi poświęcić swoją nieśmiertelność.


Głównym bohaterem jest Jan, który należy do oddziału Nieśmiertelnych. Zajmują się oni wykrywaniem nielegalnych ciąży oraz wstrzykiwaniem śmiertelności. Przez początek historii obserwujemy nudne, nie mające większego sensu życie Jana, który dodatkowo walczy z koszmarami dzieciństwa. Akcja nabiera tempa od misji, która przyjmuje bohater od jednego z ludzi partii rządzącej. Ma on zlikwidować terrorystę - jednego z polityków partii opozycyjnej. Akcja jednak nie potoczyła się według planu, a my zaczynamy obserwować zagubienie Jana oraz jego powolną przemianę. Przemianę, która jest możliwa przez poznanie pewnej dziewczyny w brutalnych okolicznościach. Jan będzie musiał podejmować decyzje dotyczące jego życia lub śmierci. Będzie musiał zmierzyć się ze straszną przyszłością i być może odnaleźć sens życia, którego wcześniej nie dostrzegał.

Bardzo mocna i brutalna powieść, w której możemy zobaczyć bezsens długowieczności. Autor ukazuje problemy nieśmiertelnych, którzy w głównej mierze zatracili sens życia. Główny bohater to postać tajemnicza i tragiczna. Nie chcę zdradzać zbyt dużo, ale myślę że „Futu.re” mogłoby się dobrze czytać nawet osobom nieprzepadającymi za fantastyką. Spodobała mi się tu przemiana głównego bohatera, który z maszynki do wykonywania zadań i rozkazów zaczyna zmieniać się w postać wątpiącą i myślącą. Przypadkowe spotkanie i podróż zmienia go w osobę, która zaczyna się uwalniać z „Matrixa”. Ta książka ma również mocne zakończenie i podobnie jak w „Metro 2033” przez ostatnie przynajmniej pięć rozdziałów trudno oderwać się od czytania. Najlepsze są książki, które pozostają jeszcze długo w głowie po zakończeniu. Tak właśnie było w moim przypadku z tymi dwoma pozycjami.

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz