W swoim życiu przeczytałem kilka powieści postapo. Jednak pierwszy raz trafiłem na taką w nietypowym stylu, jak na tę tematykę. „Niebieska Księga z Nebo” to opowieść matki i syna o końcu świata i tym, co po nim nastało.
Manon Steffan Ros zabiera nas do świata po apokalipsie. Stworzył on nie za długą powieść, mającą niecałe 150 stron, ale za to będącą jedyną w swoim rodzaju. Zazwyczaj w książkach postapo trafiałem na treści bardziej fantastyczne, może nawet i z mroczniejszą nutką. W tym przypadku walijski autor wyobraził sobie, jakby to było, jakby skończył się normalny świat? I jak o przeżycie mogłaby walczyć samotna matka ze swoimi dziećmi?
„Niebieska Księga z Nebo” to dziennik lub pamiętnik pisany przez Siona i Rowennę. Podczas jednej z wypraw do miasta znaleźli niebieską książkę, bardziej notatnik, który był pusty. Postanowili, że będzie im służyć na zapiski. Głównie tworzy w niej zapiski Sion, ale też bierze się za nie Rowenna. Oboje umawiają się, że nie będą czytać swoich wpisów.
Sion opowiada o trudach obecnego świata, jak muszą oni zadbać o pożywienie, żeby przetrwać. Już nie zagraża im żadne promieniowanie, ale muszą polować na ostatnie zwierzęta, które przetrwały. Inną opcją jest uprawa roślin, a samo pojawienie się warzyw sprawia im wielką radość. Sion mało pamięta ze świata sprzed wojny nuklearnej. Jego perspektywy życia w nowym świecie zmieniła się w stosunku do dzieci w jego wieku. Sytuacja zmusiła go do tego, aby był dojrzalszy.
Z perspektywy Rowenny dostajemy historię ostatnich dni ludzkości. Aż do momentu jak przyszedł Kres. Z jej perspektywy też dowiadujemy się tego, co się stało, że ona i jej dzieci przetrwały. Ma ona też świadomość tego, że gdzieś jeszcze mogą być inni ludzie. I boi się tego, że oni przyjdą do nich.
Dostajemy pięknie napisaną powieść, obsadzoną w świecie po nastaniu Kresu, jak Rowenna nazywa wybuch bomby atomowej lub wodorowej. Mamy historię pokazującą, jak „normalny” człowiek mógłby być zmuszony do próby przetrwania. Jak ciężko jest zdobyć żywność, pozyskać lekarstwa albo wyhodować rośliny, które mogłyby dać pokarm.
Jest to też walka o przetrwanie Rowenny i jej dzieci, ale także cząstki ludzkości. Sion to chłopak, który bardzo dużo czyta książek, które udawało się znaleźć im w opuszczonych domach. Autor przez całą powieść sypie nam masę cytatów z przeróżnych książek.
„Niebieska Księga z Nebo” daje nam lekcję tego, jak życie może być trudne, kiedy wyłączy się nam prąd, stracimy swoje smartfony i komputery, kiedy będziemy musieli wyjść do życia i brać je, jakim jest. Jest tu też opisana świetna relacja matki i syna, miłość, chęć przeżycia, ale i też momenty słabości. W końcu są oni prawdopodobnie jednymi z ostatnich ludzi na świecie i spędzają czas niemal ciągle ze sobą.
Ta książka nie ma nawet 150 stron, a jest w niej zapisane tyle wspaniałych rzeczy. Myślę, że to jest powieść, którą każdy musi przeczytać i przeżyć na swój sposób.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz