3 września 2024

„Ostrze”, pierwsza część trylogii, która wciąga i… nie daje za wiele odpowiedzi

Poszukując ciekawych książek z gatunku fantastyki, polecono mi sięgnąć po serię „Pierwsze Prawo”. Na główną część składa się trylogia, a ja sięgnąłem po I tom – „Ostrze”. Joe Abercrombie stworzył bardzo interesującą serię, która wciąga mocno w swojej pierwszej odsłonie.

Poznajemy w tej części kilka postaci, zupełnie do siebie nie podobnych, ale łączy je jedna rzecz. A w zasadzie jedna postać. Tajemniczego czarodzieja zwanego Bayazem, Pierwszym Wśród Magów. Ogólnie postacie w tej książce mają niezwykle interesujące historie i przygody.

Pierwszym z bohaterów „Ostrza”, którego poznajemy w książce jest Logen Dziewięciopalcy, barbarzyńca z mroźnej północy, który jest zmuszony opuścić swoją krainę. W niej jest skazany tylko na śmierć, ale od niej może wybawić go tylko czarodziej, którego spotyka na swojej drodze.

Kolejną postacią jest Jezal dan Luthar, młody żołnierz, lekkoduch, marzący o zwycięstwie w turnieju rycerskim, który może dać mu sławę i prestiż. Mieszkaniec spokojnej Unii, który jeszcze nie jest świadomy zbliżającej się wojny.

Innym mieszkańcem Unii jest inkwizytor Sand dan Glokta, dawny wielki wojownik i weteran wojenny. Niestety przypłacił udział w wojnie zdrowiem, bo teraz jest kaleką, który budzi niesmak wśród innych ludzi. Jednak nikt inny jak on nie potrafi wykonać zadań powierzonych przez zwierzchników.

Jest jeszcze porywcza Ferro Maljinn, która ucieka z pustynnego Gurkhulu przed widmem śmierci. Udaje się ona w podróż do Unii, bo tam czeka na nią Bayaz.

I jeszcze postać maga, Bayaz. Jest to najbardziej tajemnicza postać w tej serii. To ona spaja wszystkie postacie ze sobą. Ten czarodziej najprawdopodobniej próbuje stworzyć drużynę, która będzie miała do wykonania jakieś zadanie. A jakie? Przekonacie się o tym, czytając trylogię „Pierwszego Prawa”.

Joe Abercrombie w I tomie swojej trylogii stworzył naprawdę bardzo barwne i różnorodne postacie. Prawie każda z nich miała „mocne” wejście w historię, co już na wstępie mocno intrygowało czytelnika. Chciał coś więcej dowiedzieć się o przeszłości bohaterów i ich kolejnych ruchach.

Tutaj pewnie lekko zaspojleruję, bo inaczej się nie da, opisując pierwszą część trylogii. „Ostrze” to pierwsza taka książka, która przez prawie 700 stron… niewiele nam zdradza. Przez całą książkę dowiadujemy się wiele na temat Logena, Luthara, Ferro czy Glokty. I tom jest rozwinięciem wątków każdego z głównych bohaterów trylogii. Jednocześnie jest cały czas tajemniczy Bayaz, o którym dowiadujemy się najmniej.

Mag jest jedyną postacią, która ma jakiś kontakt z każdym z bohaterów książki. Poznajemy ledwie zalążek historii jego życia i wiemy, że stoi on za stworzeniem drużyny, która ma wykonać jakąś misję. W „Ostrzu” nie do końca wiemy, co Bayaz chce osiągnąć i po co do tego wszystkiego mu Logen, Luthar i Ferro.

Oprócz wątku bohaterów autor fajnie zbudował wątki polityczne, czy wojenne. Na razie w przypadku tego drugiego działu, to dostaliśmy zaledwie wstęp. Jednak przez cały I tom Abercrombie zbudował atmosferę wiszącego zagrożenia nad Unią.

Wokół historii Glokty dowiadujemy się też, jak może zostać wykorzystana inkwizycja do spełnienia określonych „zachcianek” władz Unii. Sama postać inkwizytora jest niezwykle interesująca, bo mamy dostęp do wielu jego przemyśleń. Przez czasy wojny i kalectwa niezwykle się zmienił. Jest on pełny nienawiści do wszystkiego wokół, ale ma swoje momenty słabości. Przyznam szczerze, że ta postać mnie najbardziej trzymała przy książce.

Ogólnie nie miałem wcześniej styczności z taką pierwszą częścią trylogii lub serii, która dała tak mało odpowiedzi. Nawet główny wątek historii ciężko rozciągnąć na dwa, trzy zdania. Mnie osobiście taki styl bardziej zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy. Mogę też zrozumieć innych czytelników, którzy jednak woleliby dowiedzieć się czegoś więcej już w I tomie. Więc im pewnie nie do końca siadł początek „Pierwszego Prawa”.

Moja ocena: 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz