Remigiusz Mróz jest jednym z najbardziej znanych polskich pisarzy. Głównie jest on znany z kryminałów, ale od czasu do czasu próbuje sił w innych gatunkach. „Projekt Riese” to opowieść z gatunku fantastyki i przy jej okazji doszło do mojego pierwszego spotkania z tym autorem.
Grupa turystów odwiedza kompleks Riese. Dochodzi do jakiejś katastrofy, która powoduje wstrząs, z którego cało wychodzi tylko piątka ludzi. Okazuje się, że świat na zewnątrz kompletnie się zmienił. Jeden z turystów wydaj się znać odpowiedzi na większość pytań, co budzi pewne podejrzenia.
Wiele czasu musiało upłynąć, zanim sięgnąłem po jakąś z książek Remigiusza Mroza. Tak się złożyło, że nie czytam za wiele kryminałów, więc musiałem poczekać na odpowiednią powieść, która mogłaby mnie zainteresować. Aż w końcu spróbował on swoich sił w fantastyce i do tego wykorzystał kompleks Riese, który jest niezwykle tajemniczym i przyciągającym miejscem.
Akcja powieści Mroza zaczyna się od zwiedzania jednej z części podziemi projektu Riese. W pewnym momencie dochodzi do wstrząsu, który powoduje zasypanie się tuneli. Kataklizm przeżywa tylko czwórka turystów: Radek, Natasza, Szymon i Bronia, którzy poszukując wyjścia, trafia na piątą osobę. Jest to jakiś żołnierz, który uspokaja resztę i informuje ich, że to nie był atak nuklearny.
Po wyjściu na zewnątrz – jednym z nieuszkodzonych korytarzy – okazuje się, że świat się zmienił. Przez chwilę grupa sądzi, że przeniosła się jakoś w czasie, ale tak nie jest. Odkrywają, że jakimś cudem przenieśli się… do równoległego wymiaru. Ale ten nowy świat jest całkiem inny i pusty, bo został on zdziesiątkowany przez pandemię Covid-19. Do tego wszystkiego ten żołnierz, który nazywa się Parker, wydaje się być niewzruszony niczym. Wie on więcej na temat tego, co się dzieje wokół, niż reszta ocalałych. Tak jakby taki przeskok między wymiarami był dla niego niczym nowym…
Do tego wie on dość dużo o Nataszy, choć ona go nigdy wcześniej nie spotkała. Okazuje się, że coś łączy tę dwójkę, nawet mimo niewiadomego pochodzenia tajemniczego żołnierza. A co konkretnie? Odpowiedź znajdziesz w książce.
Pozostaje jeszcze dodać kilka zdań komentarza. Plusem tej książki niewątpliwie jest to, że cały czas coś się dzieje. W zasadzie brakuje tutaj dłuższych fragmentów, które czegoś by nie wnosiły do posuwania się całej historii. Z drugiej strony przez pewne przeskoki, w pewnym momencie miałem problem z odpowiedzią na pytanie: o czym jest ta książka?
Sam autor w posłowiu przyznał, że „Projekt Riese” to książka, którą zaczął pisać wiele lat temu. Tutaj dość istotny spojler, jak nie chcesz psuć sobie przyjemności czytania, to przejdź do następnego akapitu – Remigiusz Mróz marzył o napisaniu książki z gatunku fantastyki, w której nastąpiłoby przeskakiwanie między wymiarami. Brakowało mu tylko powodu, dla którego jego bohaterowie musieli się przemieszczać między światami. Z szuflady swój projekt wyciągnął, kiedy na świecie pojawiła się pandemia koronawirusa. To pasowało do połączenia brakujących wątków.
Jednak czytając tę książkę, ma się wrażenie, że to nie jest historia napisana przy „jednym podejściu”. Była to powieść porzucona na jakiś czas i czuje się ten brak większego spoiwa między miejscami, na jakie trafiają bohaterowie. W pewnym momencie ma się odczucie, że można było tę całą historię spłaszczyć.
Nie mogę przyczepić się do tempa czytania, bo było ono szybkie. Jednak głównie przez to, o czym wcześniej wspomniałem – dużo akcji, nie dość długie rozdziały, to dało efekt szybkiego przemieszczania się przez książkę. Pomysł z wykorzystaniem Riese, jako głównego katalizatora, też był spoko. Jednak czegoś mi brakowało do tego, aby móc tę książkę nazwać wyjątkową.
Dobrym elementem było wykorzystanie siły przeznaczenia, która tyczyła się dwójki bohaterów. Autor chciał pokazać, jak mocne może być igranie z tym i to, że nawet między innymi wymiarami, pewne elementy się muszą powtórzyć. Spoko motyw, ale to też do końca nie uratowała całości.
Jak dla mnie to jest dość lekka książka (nawet mimo prawie 500 stron), która może pomóc w przełamaniu zastoju czytelniczego. Zapewne sięgną po kolejny tom, bo może w nim znajdę brakujące wątki, które mogłyby poprawić „Projekt Riese”. Może był to celowy zabieg ze strony Mroza, ale przekonam się o tym dopiero przy lekturze „Operacja Mir”.
Moja ocena: 6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz