26 lipca 2024

„Mój dom” – podróż przez mrok umysłu do… niespodziewanego końca

„Mój dom” to nowa książka Tomasza Sablika. Opowiada ona o Edwardzie, który jest w tajemniczym domu. Dookoła jest mrok i nie może on opuścić budynku, bo na zewnątrz może… coś go zabić? W środku jest jeszcze jego żona Emilia, którą musiał związać, a on sam kopie dół w piwnicy. Dlaczego? Bo aby uratować siebie i ją, to musi się dokopać do… nie wiadomo czego.

Opowieść zaczyna się od wielu pytań, a żeby uzyskać odpowiedzi na nie, to trzeba cofnąć się do przeszłości. Dlatego Edward zaczyna pisać pamiętnik, którym prowadzi nas przez swoje życie przez całą książkę. Dowiadujemy się z niego wiele na temat samego chłopaka, ale też jego niełatwej przeszłości i wpływu najbliższej rodziny.

Książkę „Mój dom” mogłem przeczytać przy okazji booktouru (#Bukatour) u Nocnej_Booki. Było to moje drugie spotkanie z autorem. W przypadku „Lęku” moje wrażenia były dość średnie, ale przy nowym dziele tego autora, mam inne odczucia.

Wracając do historii Edwarda, to na początku zastajemy go w pewnym domu. Jest to miejsce, w którym spędzał on dzieciństwo. Teraz jest to więzienie, z którego nie może uciec. Sam czuje, że tylko w tym miejscu może znaleźć ratunek dla siebie i przede wszystkim swojej żony. Ratunek przed czym? Żeby dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi, to musimy cofnąć się do dzieciństwa Edwarda.

Nie miał on łatwego życia od wczesnych lat młodości. Jego rodzice często się nie dogadywali, co doprowadziło do odejścia matki, a szalę goryczy przelała przeprowadzka do dziadków ze strony ojca. Bo jego mama nie chciała godzić się na pomoc w wychowaniu syna. Babcia jest bardzo religijną osobą, otwartą i otaczającą opieką wnuka. Dziadek jest bardziej wycofaną osobą, lubiącą spędzać czas samotnie. A do tego skrywa jakiś mroczny sekret. Jednocześnie chce wpłynąć na Edwarda i jego przyszłość. Pokazując mu magiczną sztuczkę, próbuje zachęcić chłopca do nauk. A jego wnuk zarazem jest zafascynowany sztuczkami dziadka oraz przerażony niektórymi efektami.

Kontrast między religijną babcią a tajemniczym dziadkiem sprawia, że w domu czasem zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Edward jako chłopiec zostaje wplątany w coś, co będzie mógł zrozumieć dopiero później.

Tomasz Sablik stworzył bardzo interesującą historię Edwarda w formie jego pamiętnika. Z niego dowiadujemy się, jak trudne było jego dzieciństwo. Wychowany bez matki, często zamykający się w sobie chłopak, żyjący nieco w strachu przed nieznanym. Pamiętnik jest podróżą przez przeszłości i umysł Edwarda. Od chłopaka do czasów wczesnej dorosłości. 

Przez ten okres poznajemy go lepiej i jesteśmy w stanie zrozumieć, kim był i kim się stał. Poznamy jego przyjaciół, czasy świetności w szkole, nie zawsze odpowiedzialne zachowania, ale zarazem poznamy też jego słabości, problemy i moment przemiany oraz straty w szczególnym momencie jego życia. Strony jego pamiętnika są pełne emocji, bólu, miłości i lęku.

Tę książkę czytało mi się bardzo dobrze, bo idąc przez życie Edwarda, każdy jest w stanie wyłapać jakiś punkt, który przypominałby o własnym dzieciństwie. Każdy czytelnik znajdzie tutaj coś, co wywoła w nim jakieś wspomnienia. Jest to opowieść nadająca dobre tempo czytania. Czytanie bardzo nakręcało przeskakiwanie między przeszłością głównego bohatera a tym co obecnie działo się w tajemniczym domu. Działało to na czytelnika, jak ten cały dom, który zaczął oddziaływać zbyt mocno na bohatera książki…

„Mój dom” nie do końca można nazwać typową książką grozy. Są w niej sceny podchodzące pod tematykę horrorów, ale bardziej trzyma nas w uwadze historia głównego bohatera. Jest to zabieg celowy, a budowanie całej opowieści o życiu Edwarda sprawia, że brniemy w nim do końca. Najlepsze jest też to, że mając do końca ok. 50 stron, jeszcze tak wiele nie wiemy o tym, co sprowadziło Edwarda do piwnicy i kopania w niej dołu. Tak mało stron, a tyle pytań bez odpowiedzi.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, a sama końcówka już jest bardziej w stylu „Lęku”, czyli niedopowiedzenia, które dają czytelnikowi pole do własnej interpretacji. Ja sam osobiście miałem takie mieszane odczucia na zakończenie (choć nie do samych niedopowiedzeń), co nieco wpłynęło na moją ostateczną ocenę tej książki. Muszę przyznać, że dawno nie czytałem książki z takim skupieniem i z takim zaangażowaniem, że trzymało mnie przy czytaniu do bardzo późnych godzin nocnych (zdarzało się nawet czytanie do latarki – jak za dzieciaka).

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz