30 czerwca 2024

„Stan Lee. Człowiek Marvel” – niekompletna historia komiksowego rewolucjonisty

Stan Lee to postać świetnie znana czytelnikom komiksów na całym świecie. Jeżeli tobie nic nie mówi to imię i nazwisko, to nic nie szkodzi. Na pewno kojarzysz stworzonych przez niego superbohaterów, takich jak choćby Spider-Man, Hulk czy X-Men.

Człowiek związany niemal całe życie z Marvelem zrewolucjonizował rynek komiksowy, a jego pracoholizm i niezwykle płodny umysł sprawił, że świat mógł poznać masę superbohaterów. Postaci fikcyjnych, które na zawsze wpisały się w naszą kulturę. I jego biografia jest głównie poświęcona życiu wokół komiksów.

Bob Batchelor to twórca biografii Stana Lee. Nie bez powodu użyłem w tytule hasło „niekompletna historia”. Jednak o tym więcej w jednym z niższych akapitów. Najpierw trzeba pochwalić Batchelora, że zdecydował się na próbę stworzenia książki opartej na życiu twórcy wielu kultowych superbohaterów. Lee na pewno nie należał do osoby łatwej do zweryfikowania, o czym też pisarz informował w niektórych wątkach.

Ta biografia jest stworzona w kolejności chronologicznej i raczej nie mamy przeskoków w czasie. Zaczyna się od wyjaśnienia, skąd wzięli się rodzice Stana Lee w USA. Jest też opisana niełatwa sytuacja życiowa i problemy finansowe, które mogły mieć wpływ na późniejsze zachowania Lee. Książka kończy się na 2017 roku, więc brakuje tylko końcówki życia twórcy komiksowego. Był on aktywny zawodowo niemal do śmierci, nawet mimo przekroczenie grubo 90. roku życia.

Podoba mi się to, że ta książka została wykorzystana również do przedstawienia historii komiksów. Są w niej przedstawione ważne wydarzenia, które wpływały na rynek komiksowy. Oczywiście nie zabrakło szczegółowego omówienia pracy Stana Lee, który zrewolucjonizował komiksy. Głównie zrobił to, tworząc superbohaterów z niezwykłymi zdolnościami, ale jednocześnie dawał im „ludzką postać”. 

Nie mieliśmy u niego postaci takiej jak choćby Superman z konkurencyjnego DC, który był kosmitą, a jego jedyną słabością był kosmiczny kamień odbierający mu siłę. Stan po prostu swoim bohaterom dodał ludzkie problemy, z którymi mógł identyfikować się każdy czytelnik. Np. Spider-Man był nastolatkiem, odrzuconym i wyśmiewanym przez innych rówieśników. Do tego był sierotą i mieszkał u wujostwa. Jako młoda osoba musiał nauczyć się kontrolować nowe moce, a jednocześnie musiał żyć z ciężkim brzemieniem.

Podobało mi się to, że autor przypomniał jak powstawały najważniejsze postacie Marvela i rozbudował je o wyjaśnienie pomysłów Stana Lee na stworzenie tych postaci. Jego pomysły były niezwykle wizjonerskie i kształtowały nowy nurt w świecie komiksowym. Jakby nie Stan Lee, to dzisiaj Marvel wciąż byłby średnim wydawnictwem.

Jeżeli ktoś od książki „Stan Lee. Człowiek Marvel” oczekiwał przedstawienia kariery Stana, to jest to wszystko zawarte w treści. Mnie najbardziej brakowało rozbudowania całej historii o życie prywatnego genialnego scenarzysty Marvela. Mamy wątek dzieciństwa, czasy II wojny światowej i pracę w wojsku. Jednak brakuje mi wątków spoza pracy. Oczywiście Lee był wielkim pracoholikiem, ale nie mogło być tak, że jego życie osobiste kompletnie się nie liczyło.

Przede wszystkim tego mi brakuje w tej książce, która stała się bardziej hołdem dla komiksowej kariery Stana Lee i podkreśleniem jego niezwykłego związku z Marvelem. Był on niezwykle płodnym umysłem, genialnym scenarzystą i twórcą kapitalnych dialogów. Nawet jeżeli miał wątpliwości, to jego pomysły były wizjonerskie i na zawsze zmieniły komiksy na całym świecie. Były też momenty w jego karierze zawodowej, w których myślał o odejściu od komików. Dlaczego chciał kilka razy odejść? Przekonasz się o tym, czytając tę książkę.

Muszę przyznać, że czytało mi się tę książkę gładko. Stan Lee miał bardzo barwne życie zawodowe, a przede wszystkim był aktywny niemal do końca życia, co pozwoliło na stworzenie ciekawej biografii. Jednak przez brak rozbudowania całej historii o jakieś wątki z życia osobistego, nie mogę dać lepszej oceny.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz