środa, 15 listopada 2023

„Solaris” – kosmos, miłość i niemożliwość porozumienia międzygatunkowego

Każdy słyszał o Stanisławie Lemie, który sławi Polskę na całym świecie. Jego książki są tłumaczone na wiele języków. W końcu i ja sięgnąłem po jego największe dzieło. „Solaris” to niezwykle ciekawe dzieło polskiego pisarza, myśliciela i futurologa.

Ta książka to połączenie podboju kosmosu przez ludzkość, postępu w nauce, niemożliwości kontaktu z nieznanym gatunkiem oraz wątku smutnej miłości. Jest tutaj wszystko, co trzeba, aby utrzymać przy sobie czytelnika jak najdłużej. Do ostatniej strony.

Od początku książki towarzyszy nam nutka jakiejś wielkiej tajemnicy. Zaczynamy od podróży na Stację Solaris, która jest na orbicie planety Solaris i posiada trzyosobową załogę. W kapsule zmierzającej do niej jest Kelvin, psycholog poproszony o uczestnictwo w misji badawczej przez Gibariana, szefa stacji i dawnego mentora Kelvina. W momencie przybycia okazało się, że Gibarian nie żyje (popełnia samobójstwo), a pozostali członkowie załogi zachowują się dość dziwnie. Zarówno Snaut jak i Sartorius są wystraszeni i nie pozwalają podejść do swoich kabin.

Po pierwszej nocy na stacji Kelvin doznaje szoku. Znikąd w jego kabinie pojawia się jego dziewczyna – Harey, która popełniła samobójstwo kilka lat wcześniej. Próba „pozbycia się” kobiety kończy się niepowodzeniem. Mimo wysłania jej w kosmos za pośrednictwem kapsuły, po kolejnej nocy pojawia się kolejny klon. Okazuje się, że każdy z członków załogi posiada „gościa”, który był powodem tego dziwnego zachowania naukowców.

Najprawdopodobniej goście są sprawką Solaris, na powierzchni, którego jest ogromny ocean. Od setek lat ludzkość próbuje zbadać ten obiekt, który jest jedyną formą życia planety. Jakby było mało, jest to inteligentny okaz, z którym od lat nie udaje się porozumieć. Wychodzi na to, że ocean teraz próbuje „oddziaływać” na załogę stacji badawczej, sięgając głęboko w najgłębsze zakamarki umysłów. Z tego powstają goście, którzy obciążają załogę mocno psychicznie.

Dla Kelvina postać Harey jest tragiczna, bo po wielu latach wciąż nie pogodził się z jej śmiercią, a sam siebie obwiniał o przyczynę jej samobójstwa. Naukowcy próbują odkryć, w jaki sposób można pozbyć się niezniszczalnych klonów. Z każdym dniem psycholog zaczyna na nowo zakochiwać się w Harey, a im bliżej naukowcy są odkrycia sposobu na pozbycie się gości, tym bardziej Kelvin nie chce jej ponownie stracić…

Czy uda się ją uratować? A może uda się porozumieć z oceanem? Odpowiedź znajdziecie w książce.

„Solaris” to wyjątkowa książka, a nie dziwi mnie to, że akurat ta powieść rozsławiła Stanisława Lema na cały świat. Genialne przedstawienie inteligentnej formy życia w postaci oceanu. Oceanu, z którym nie potrafimy się porozumieć. Jest to książka o przyszłości, ludzkość dokonała olbrzymiego postępu technicznego, bo latamy po całym kosmosie. Jednak wciąż mamy problemy z porozumieniem się z innymi inteligentnymi formami.

Poza tym wątkiem futurologicznym mamy w niej obraz człowieka, który udaje się na misję badawczą setki lat świetlnych od Ziemi. Nawet taka odległość nie sprawia, że zapomni się o ziemskich sprawach. Przez „gości” naukowcy muszę mierzyć się ze swoimi demonami przeszłości, co jest tutaj świetnie pokazane pod wątkiem psychologicznym. Dochodzi jeszcze kwestia miłości, którą poznajemy i wczuwamy się z każdą stroną, czując w powietrzu, że musi się coś stać, co to wszystko przerwie.

Połączenie tych wszystkich wątków sprawia, że dostajemy w swoje ręce kapitalne dzieło. Jest to na tyle dobrze stworzona powieść, że dyskutując o niej, możemy różnie odbierać jej wątki.

„Solaris” to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem w tym roku. Trochę wstyd to przyznać, ale wcześniej nie czytałem nic, co napisał Stanisław Lem. Teraz będę musiał to nadrobić. Wracając do omawianej powieści, jedynie nieco rozczarowała mnie końcówka. Spodziewałem się nieco innego zakończenia, a było ono dość gwałtowne i jakby ścinające pewną nić wydarzeń. Nie będę więcej zdradzać, bo może jest więcej takich jak ja, którzy jeszcze tego nie czytali.

Ta książka faktycznie sprawia, że nawet po jej odłożeniu na półkę, jeszcze długo się o niej myśli. Bardzo przyjemnie czytało się dialogi między naukowcami, które były pełne emocji, różnych zdań i racji, a momentami trudno było stwierdzić czy stać po stronie głównego bohatera, czy może inna postać ma mocniejsze argumenty. Trudno mi napisać coś o słabych częściach tej powieści, poza już tą wyżej wspomnianą końcówką. Polecam każdemu, kto jeszcze nie czytał.

Moja ocena: 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz