Czarnobyl. Każdy z nas słyszał o tym miejscu i mniej więcej wie, co tam się wydarzyło. Pamiętamy o tym z lekcji historii ze szkoły albo gazet lub internetu. Pewnie wielu mogło oglądać jakieś filmy dokumentalne o tym wydarzeniu lub nawet znaleźć coś na YouTube. Adam Higginbotham poświęcił 10 lat na dokładne przeanalizowanie zdarzeń związanych z wypadkiem w elektrowni atomowej w Czarnobylu.
„O północy w Czarnobylu” brzmi jak tytuł jakiejś powieści. Autor, tworząc tę książkę, tak dokładnie opisał wydarzenia (łącznie z dialogami), że można odnieść wrażenie czytania jakiejś wymyślonej historii. A ten koszmar wydarzył się naprawdę.
26 kwietnia 1986 roku doszło do największe w historii katastrofy elektrowni atomowej. Dopiero w 2011 roku w Japonii zdarzył się wypadek na podobną skalę. Wracając jednak do samego Czarnobyla, każdy z nas słyszał o tym zdarzeniu, ale niewielu zdaje sobie sprawę z tego, jakie skutki wywołał wybuch reaktora atomowego.
Pewnie w naszej głowie możemy sobie wyobrazić jakąś liczbę osób, które zmarły. Może nawet obszar, jaki został skażony. „O północy w Czarnobylu” uzmysławia nas tak naprawdę jak potężną szkodę wywołać może promieniowanie i uwolnione w atmosferę pierwiastki promieniotwórcze.
Aby czytelnicy mogli zrozumieć dokładniej tę książkę, Higginbotham wykorzystał parę rozdziałów na wyedukowanie czytelników. Dzięki autorowi możemy się w okrojony sposób nauczyć, czym jest promieniowanie. Postarał się on wytłumaczyć nam skrótowo, jak to działa i przypomnieć historię odkrycia pierwiastków promieniotwórczych. Dowiadujemy się również tego, jak są niebezpieczne dla ludzkich organizmów.
Dodatkowo, aby móc lepiej zrozumieć katastrofę, w „O północy w Czarnobylu” znajduje się rozdział poświęcony budowie radzieckich reaktorów atomowych. Higginbotham porównał je również do projektów, które miały państwa Zachodnie. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć różnice, jakie były w radzieckiej maszynerii.
Nie należy bać się tych działów, bo są one napisane prostym językiem. Na tyle jest to łatwo wytłumaczone, że każdy powinien z tego coś się nauczyć i zapamiętać. Ale to nie jest najlepsza rzecz w tej książce. „O północy w Czarnobylu” jest napisana w taki sposób, jakbyśmy się znaleźli w jakiejś powieści i wzrokiem pochłaniali fabułę, którą wymyślił autor. Niestety była to najprawdziwsza prawda, która pokazuje, jak ludzki błąd może wpłynąć na losy świata.
Każdy z nas zdaje sobie sprawę, jak niebezpieczne są katastrofy atomowe. A Adam Higginbotham zobrazował jedną z największych katastrof w dziejach ludzkości w niezwykły sposób. Dzięki szeregom dialogów tę książkę czyta się szybko i przyjemnie. Autor w zasadzie nie pominął żadnych faktów sprzed katastrofy, z samego momentu wybuchu, z walki z płonącym reaktorem oraz dalszych wieloletnich działań w celu usuwania działania promieniowania i pierwiastków promieniotwórczych.
Autor bez skrupułów przedstawia także losy strażaków, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce katastrofy. Poznajemy los inżynierów będących blisko tego zdarzenia. Higginbotham nie zapomina także o bohaterskich ruchach osób walczących ze skutkami wybuchu reaktora, które oddały życie za wykonanie ważnych zdań dotyczących zapobiegania dalszemu skażeniu.
„O północy w Czarnobylu” jest bardzo dokładną książką opisującą szereg zdarzeń z czasów katastrofy czarnobylskiej elektrowni atomowej. Warto poszerzyć swoją kolekcję o tę pozycję. A wtedy będziecie mogli się dowiedzieć: czym jest „chiński syndrom”, co to stopa słonia oraz kim był Walerija Chodemczuk?
Osobiście bardzo podobała mi się książka napisana przez Adama Higginbothama. Doceniam pracę, jaką on wykonał oraz ile czasu musiał poświęcić na napisanie tak dokładnych szczegółów. Stworzył coś w rodzaju raportu i przestrogi dla ludzkości. Niekoniecznie po to, aby nas wystraszyć przed budową kolejnych elektrowni atomowych. Raczej tylko po to, aby zwrócić uwagę na to, co musimy przy nich pilnować, abyśmy mogli z nich właściwie i bezpiecznie korzystać.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na przeczytanie tej książki, to po zakończeniu lektury polecam pooglądać serial „Czarnobyl” z platformy HBO Max. Wtedy można sobie na koniec jeszcze zobrazować wizualnie skutki tej katastrofy i od razu sprawdzić swoją pamięć.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz