Andrzej Sapkowski kojarzy się wszystkim jako autor Sagi o Wiedźminie. Prawdą jest, że dzięki książkom o Geralcie z Rivii stał się sławny na cały świat. Jednak ten pisarz nie zatrzymał się tylko na jednej postaci. Warto jeszcze sięgnąć po napisaną przez niego Trylogię husycką.
„Narrenturm”, „Boży bojownicy” i „Lux perpetua” przenoszą nas do początku XV wieku. Akcja toczy się paręnaście lat po słynnej bitwie pod Grunwaldem. Sapkowski przenosi nas do Śląska, gdzie główny bohater już na początku historii wpada w poważne kłopoty. Zostaje nakryty na uciechach z nie swoją żoną.
Andrzej Sapkowski bardzo ciekawie wykorzystał historię bliżej nam znaną. Z czasów bitwy pod Grunwaldem, która była jedną z najsłynniejszych walk w Średniowieczu. Aby za bardzo nie streszczać akcji każdej z książek, bo kolejne części są kontynuacją wcześniejszych wydarzeń, to skupię się tylko na „Narrenturm”.
Przeciwko nim odbywają się krucjaty. I przy okazji jednej z nich Reinmar zostaje nakryty w łóżku z Adelą von Stercz, żoną jednego z rycerzy, którzy udali się do Czech. Na nieszczęście dla głównego bohatera, nakryli go krewni męża niewiernej żony. Od tego momentu zaczyna się dynamiczna akcja, a Reynevan musi uciekać. W trakcie ucieczki ginie jeden z rodu von Stercza, co jeszcze bardziej komplikuje sytuacje medyka.
Jest on zmuszony szukać pomocy u Konrada – biskupa Wrocławia, który pomaga mu się ukryć i radzi czasowo opuścić Śląsk. W tym ma pomóc mu pewien tajemniczy demeryt Szarlej, który za pomoc Reynevanovi ma zostać zwolniony ze swojej pokuty. Zanim Reinmar ruszy na spotkanie z demerytem, to wcześniej chciał pożegnać się z bratem Peterlinem. Niestety nie było mu to dane, bo ktoś zamordował jego brata. Podejrzenie wpada na ludzi od rodu von Stercza.
W dalszej części przygód Reinmar z Szarlejem mieli się udać na Węgry. Ale młody medyk miał inne plany związane z ratunkiem ukochanej – Adeli. W pierwszym tomie główny bohater co chwila wpada w różne tarapaty, przez które naraża siebie i demeryta. Medyka gonią zbóje wynajęci przez Sterczów, trafiają do klasztoru, w którym dokonują dziwnych egzorcyzmów, spotykają coraz częściej heretyków lub szpiegów z Czech.
Czy bohater spotkał się ze swoją miłością? Był w stanie ominąć wszystkich czyhających na jego życie? Dlaczego przerażali go tak czarni rycerze? Dowiesz się, czytając całą trylogię.
Czytając całą trylogię husycką, od razu możemy natknąć się na dobrze znany styl autora z czasu pisania Sagi o Wiedźminie. Jest w książce ten charakterystyczny humor Sapkowskiego, nieowijanie w bawełnę ludzkich zachowań w czasach Średniowiecza, czy też ostry język. Podobało mi się jeszcze dobre powiązanie postaci historycznych i fikcyjnych w całej powieści. Dla przykładu Reinmar z Bielawy podróżuje przez pewien etap z samym Zawiszą Czarnym, którego przy okazji wyleczy z pewnej zabawnej przypadłości.
Każda część trylogii jest ciekawie napisana. Autor w „Narrenturm” rozpoczął wiele wątków, które wyjaśniają się w pozostałych częściach. Linia głównego bohatera i towarzyszących mu druhów też jest ciekawie stworzona. Mamy w środku też wiele naprawdę zabawnych wątków z ukrytymi faktami historycznymi w wypowiedziach różnych postaci.
Przyjemnie czytało mi się wszystkie części. Jak najmniej zdradzając, powiem tylko, że spodziewałem się innego zakończenia. Mniej więcej wiedziałem, jak skończyły się wojny husyckie. Byłem ciekawy, jak Sapkowski to wykorzysta w książce. Spodziewałem się, że losy Reinmara z Bielawy potoczą się inaczej. A już pod koniec „Lux perpetuły” to już zupełnie inaczej sobie wszystko wyobrażałem. Odniosłem wrażenie, że też cała historia bohatera została nieco „spłaszczona”. Ale właśnie od tego są pisarze, którzy zawsze wyprowadzają w pole czytelników.
Wydaje mi się, że tej trylogii też warto się przyglądać pod względem stworzenia serialu. Wydaje mi się, że mogłoby mieć to niezłe wzięcie. Może nie taki bum jak przy Wiedźminie, ale wciąż pod nazwiskiem Sapkowskiego jako autora książek.
Moje oceny:
– „Narrenturm”: 7,5/10
– „Boży bojownicy”: 8,5/10
– „Lux perpetua”: 7/10
– „Narrenturm”: 7,5/10
– „Boży bojownicy”: 8,5/10
– „Lux perpetua”: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz