18 kwietnia 2020

„Zgroza w Dunwich” – świetne połączenie grozy i ciekawości

Książki grozy zaczęły podobać mi się coraz bardziej. Dlatego wypadało sięgnąć po tego, który do dzisiaj jest inspiracją dla wielu autorów. H.P. Lovecraft bez wątpienia umiał tworzyć świetny klimat grozy i to w połączeniu z taką nutką tajemnicy, że często po zakończeniu danego opowiadania, jeszcze długo w głowie kłębiły się myśli nad nim.


Dlatego dzisiaj zapraszam do mojej recenzji zbioru opowiadań „Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” wydawnictwa Vesper wydanego w 2012 roku.

W tym zbiorze znajdziemy 15 opowiadań napisanych przez H.P. Lovecrafta. To oczywiście automatycznie oznacza, że nie ma co każdego po kolei omawiać. Dla ciekawskich, są one ułożone w kolejności powstawania. Cześć z nich kończy się dość szybko, a są też takie dłuższe z podrozdziałami. Dawno nie miałem do czynienia ze zbiorem opowiadań, dlatego też musiałem trochę przywyknąć do całkowitej „zmiany akcji” co każde opowiadanie. W zasadzie żadne z nich nie jest powiązane ze sobą. Jedynie co je łączy, to świat mitów Cthulhu. Czasem się zdarzy, że jakieś nazwisko pojawi się jeszcze raz, ale nie ma wchodzenia w interakcje bohaterów różnych opowiadań. Auto też nie przepadał za tworzeniem lawiny dialogów, dlatego jego opowiadania są najczęściej pisane jako relacje głównych bohaterów z pewnych zdarzeń z ich przeszłości lub też jako „notki detektywistyczne” dotyczące jakiejś tajemniczej sprawy. Najczęściej już na starcie dana postać informuje nas, że pewnie mu nie uwierzymy w to, co go spotkało. Może i tak jest, ale na pewno każda część książki zaciekawia. Dodatkowo jest wyposażona w ilustracje, które mogą pomóc w wyobrażeniu sobie pewnych stworów występujących w danych opowiadaniach.


Akcje opowiadań toczą się w latach 20. i 30. XX wieku, najczęściej w Stanach Zjednoczonych. Często też pojawiają się nawiązania do wydarzeń z przeszłości. Czy to z XVIII czy z XIX wieku i z różnych części świata. Wszystko po to, aby lepiej zobrazować daną sytuację w konkretnym opowiadaniu. Wraz z biegiem kolejnych części książki, poznajemy coraz lepiej świat stworzony przez Lovecrafta. Początkowo można się trochę zagubić w tym, o co chodzi, ale po przyzwyczajeniu się do języka autora oraz przyswajaniu pewnych faktów, zaczynamy dobrze wczuwać się w klimat książki.

Wspominałem już o tym, że podobała mi się nutka tajemniczości w danych opowiadaniach. Autor potrafi nas wodzić za nos i zaskoczyć niektórymi zakończeniami opowiadań. Innymi razy zdajemy sobie sprawę od początku jaki los spotka bohatera, ale mimo to Lovecraft potrafi i tą oczywistością przestraszyć. Również często tworząc opisy wyglądu kreatur napotkanych przez bohaterów, to do końca nie kończył ich. Z dwóch powodów, bo dość trudno byłoby konkretnemu człowiekowi opisać coś, co do tej pory wydawało mu się czymś niemożliwym i właśnie trudnym do opisania. Drugi powód to pozostawienie trochę miejsca dla wyobrażeń samego czytelnika. Co do klimatu grozy, to jest on świetnie utrzymany praktycznie w każdym opowiadaniu.


Jedynie do czego mogę się przyczepić, to w paru miejscach widać wielkie zamiłowania autora do starożytności i geologii. Różnego typu opisy dawnych świątyń czasem się dłużyły, kiedy chciało się szybkiego pchnięcia akcji. Ale też było to zrozumiałe do wyjaśnienia danej sytuacji i do lepszego zrozumienia całego opowiadania. A kiedy miało być żwawiej i wydarzenia zaczynały być dynamiczne, to tempo przewracanych kartek w książce było proporcjonalne do tempa biegu bohatera, który stawał w obliczu zagrożenia.

Jeżeli miałbym wskazać opowiadania, które mi się najbardziej podobały, to wymienię tytułową „Zgrozę w Dunwich”, ale też „Przypadek Charlesa Dextera Warda”, „Kolor z innego wszechświata”, „Szepcący w ciemności” i „Widmo nad Innsmouth”. Co do wyboru tego najlepszego, to trudno byłoby mi wybrać jedną. Bez zdradzania wszelkiej fabuły i większych szczegółów, to każda z wymienionych ujęła mnie na swój sposób.


Na koniec muszę też wspomnieć o Posłowie napisanym przez tłumacza książki – Macieja Płazę. Jest on świetnie zaznajomiony z historią Lovecrafta oraz jego opowiadaniami. Czasem się zdarza, że czytelnicy w pierwszej kolejności starają się przeczytać właśnie posłowie. Dostajemy w odpowiednim momencie informację od tłumacza, żeby przerwać sobie jego czytanie, jeśli wcześniej nie skończyliśmy wszystkich opowiadań. Wszystko dlatego, że w samym posłowiu dostajemy małe uzupełnienie do opowiadań Lovecrafta, a dzięki Maciejowi Płazie jeszcze mamy w nim skrócone życie autora. To dodatkowo podbiło moją ocenę dla tej książki.

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz