wtorek, 13 marca 2018

Olimpiada be, Halowe Mistrzostwa Świata też be. Dlaczego jesteśmy na be?

Luty i marzec w sporcie były pod znakiem kolejno Zimowych Igrzysk Olimpijskich oraz Halowych Mistrzostw Świata. Z pierwszej imprezy prawie wykonano plan, a na drugiej mieliśmy chyba na koniec najprzyjemniejszą niespodziankę. Sukcesy Polaków oczywiście nie cieszą rodaków...


Nie ma co się oszukiwać. Na Olimpiadę do Pyeongchang jechaliśmy tylko po maksymalnie trzy medale. I to z jednej konkurencji. Ewentualnie można było liczyć na jakiś cud przy łyżwiarstwie szybkim lub przy biathlonie. Ostatecznie mamy medale za drużynówkę w skokach i indywidualny Kamila Stocha na dużej skoczni. Na małej jakby nie wiatr to być może dołożylibyśmy co najmniej jeden do kolekcji. Ale no ok, skoczkowie zrehabilitowali się i im wybaczono. Jazda zaczęła się później.

Mieliśmy kilku ciekawych bohaterów na tych Igrzyskach. Najpierw nasz saneczkarz zapomniał o goglach, potem jeden z łyżwiarzy na starcie się poślizgnął przekreślając szanse na medal. A na koniec ta rzeźnia w postaci sztafety kobiet w biathlonie.

Powiem tak. W przeszłości oglądałem dużo biathlonu, ale potem przez studia magisterskie omijałem zbyt dużo zawodów. Zasady znam, gorzej z aktualnymi topowymi nazwiskami. Dlatego to, że nasza zawodniczka schrzaniła ostatnie strzelanie wcale mnie nie dziwi. Kto ogląda tą dyscyplinę świetnie sobie zdaje sprawę, że nasza dziewczyna nie była pierwsza i nie będzie ostatnią, która wszystko zepsuje na ostatnim strzelaniu.

Ależ było wielkie larum po tych zawodach. Medal wypuszczony z rąk. Trudno, tak trudno. Przecież podczas całych zawodów miotało całą czołówką. Warunki były tak „wybitne”, że każdy mógł zdobyć medal. Ale no przecież jak tak można, po co my tych patałachów wysyłaliśmy za nasze pieniążki na ferie do Korei? Oczywiście, jak nie idzie to zaraz wyciągamy temat pieniędzy.

Oczywiście skoczkowie przelecieli się za pieniądze podatników, które pozyskały związki z ministerstwa. Ale nie dotyczyło to wielu sportowców, którzy wylądowali w Korei. Na to najlepszą odpowiedź dał Michał Pol, a nie będę się powtarzał tylko odsyłam Was o tu. Poza tą odpowiedzią dodam, że jeden z uczestników Igrzysk Olimpijskich zbierał pieniądze w publicznej zbiórce, żeby móc pojechać na wymarzoną Olimpiadę.

Żeby już zbędnie nie przedłużać to skrócę drugie Mistrzostwa. Na HMŚ polska sztafeta zdobyła złoto w niesamowitym stylu. W zasadzie nasi biegaczy, a raczej ostatni z nich, wydarł dosłownie złoty medal sprzed nosa konkurencji. Najwyższy stopień podium zdobyty w niesamowitym stylu. No i zaczęło się.

Internet to zło. Już jakiś „Januszek” napisał, że co to za złoto w dyscyplinie, którą nikt nie ogląda. Co to za złoto w skokach, jak tu się liczą tylko trzy kraje. Dlaczego Polacy są mistrzami świata w obalaniu sukcesów rodaków? Dlaczego my tylko narzekamy, nawet w momencie kiedy rodacy choć na chwilę wystawiają Polskę na piedestał chwały? Dlaczego zawsze znajduje się ktoś komu sukces nie pasuje? Dlaczego jesteśmy wiecznie na nie albo na be?

Pocieszmy się chwile sukcesem w sporcie. Pocieszmy się ze złota jakie Nasi sportowcy zdobywają. Różnie się dzieje w naszym życiu, ale czasem dzięki sukcesom naszych rodaków w świecie sportu, i nie tylko sportu, możemy na chwilę zapomnieć o swoich problemach. Nie bądźmy wiecznie na nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz